Pracownia Ceramiczna - ceramiczne spotkania, biżuteria, ceramika artystyczna

Zapraszam do miejsca gdzie wyobraźnia przybiera konkretny kształt.
Dajcie się namówić na chwilę wytchnienia od codziennego pośpiechu. Nic tak nie ucieszy oka jak własnoręcznie wykonany skarb a duszy chwila twórczego oddechu i relaksu utrwalona w glinie.
Na miejscu można też zobaczyć i kupić moje najnowsze prace.
Bądźcie moimi gośćmi.

poniedziałek, 3 września 2012

Debiuty ;-)

  Człowiek debiutuje całe życie. Co dzień to nowy debiut - bo przecież żadne "dziś" się nie powtarza. Zawsze jest to pierwsze i ostatnie "dziś". Aleee nie będzie to post taki filozoficzny - tylko tak troszkę na początku bo zainspirowałam się Kubusiem Puchatkiem - znów :-)

   A dziś chciałam Wam napisać o dwóch moich debiutach. Bardzo dla mnie ważnych w obecnym miejscu mojej działalności.
   Pierwszy to (chronologicznie):
debiut fotograficzny - zadebiutowałam jako fotograf albo raczej autor zdjęć bo te dwa pojęcia nie są dla mnie tożsame w obie strony. Oczywiście autor zdjęć "firmowo" bo jak każdemu, zdarzyło mi się wcześniej parę zdjęć prywatnie zrobić :-)
  Tak przedstawiało się moje" FOTOSTYDIO"  no i tak będzie wyglądać przy każdej kolejnej sesji - przecież powstają nowe rzeczy do fotografowania :-)


 Największe problemy - oprócz "zasadniczych" sprawiał mi chybotliwy statyw w postaci stołka. Jeśli będziecie kiedyś urządzać własne studio foto - upewnijcie się, że macie stabilny stołek ;-)

      Jak widać studio zajmowało jeden stolik pracowniany a w tle majaczą skorupki - te co schną i te co czekają na szkliwo.                                                                                                                     



   Powyżej - to było do sfotografowania. Kilka obiektów i ładnych kilka godzin - właściwie 1,5 dnia samego pstrykania, a o "obróbce" nie wspomnę - tak naprawdę to do dziś nie zrobiłam wszystkiego. Mój komputerek otwiera i zapisuje pliki z taką prędkością, że spokojnie można kawę i papierosa w międzyczasie uczynić. Nie mówiąc o moich osobistych umiejętnościach retuszerskich.
   Poniżej - jak sobie poradziłam. Więcej zdjęć na - i to drugi debiut - patrz niżej








  
   Drugi debiut - SKLEP INTERNETOWY na platformie DaWanda :-)). Od dziś - czyli od oficjalnej premiery DaWanda Polska, która też debiutuje - można kupić moje prace w sieci :-). W prawym górnym rogu jest link do sklepu :-)).
   Bardzo jestem szczęśliwa ale też ciekawa Waszych opinii. Piszcie czy podobają się zdjęcia i prace czy też trzeba coś zmienić, poprawić.
  
Serdeczności ślę i

Polecam się Waszej uwadze


środa, 29 sierpnia 2012

Porcelanowa pamięć - wspomnienia z warsztatów cz.1

   Dziś postanowiłam opowiedzieć Wam bajkę. Albo raczej historię, która się zdarzyła i odsłoniła odrobinę z bajecznych właściwości porcelany.
   To, że porcelana jest królową każdy wie lub słyszał, ale czy wiedzieliście o jej pamięci?
Rodzaje porcelany są różne i każdy z nich ma inne właściwości. Dziś będzie o Parianie. Jest to rodzaj tzw porcelany miękkiej czyli w skrócie wypala się ją w niskich, jak na "królową" temperaturach. No dobrze, dobrze nie mądraluję się już tylko opowiadam:-)
   Dawno, dawno temu a w każdym razie przynajmniej rok z haczykiem brałam udział w warsztatach pt. "Porcelana inaczej" prowadzonych przez Monikę Patuszyńską ( naprawdę wielkim zaszczytem było Ją spotkać ) i całkiem nie spodziewanie przez Michael Flynn'a (absolutnie niezwykłego człowieka). W treściwej pigułce został nam podany szereg praktycznych wiadomości min. uzyskiwanie masy lejnej i odlewy. Cudowne było to, że ani Monika ani Michael nie mieli żadnego kłopotu, żeby podzielić się swoimi "patentami". Doskonale wiedzą pewnie, że dla jakkolwiek twórczego umysłu "patent" jest po prostu takim samym narzędziem jak dłuto czy struna. Niezwykle przydatnym, ale narzędziem, którym tworzy (ten twórczy umysł) SWOJE. Może albo na pewno inspirowane ale przefiltrowane przez sitko własnych neuronów i wysłane do własnych rąk, które działają na swój sposób. Wiedzą i nie działają w sposób "ooooo jakie fajne, zrobię takie samo..."
Każdy z nas się inspiruje wieloma rzeczami i wciąż szukamy nowych inspiracji. Ale INSPIRACJA to NIE JEST KOPIOWANIE.
Wybaczcie, poniosło mnie trochę. Można o tym rozprawiać i rozprawiać. Wracam do parianu.

    Jednym z ćwiczeń było malowanie barwioną masą lejną. Skojarzyło mi się to z batikiem, może przez "negatywową" kolejność. Na płytę gipsową nanosimy kolejno wzory z różnie zabarwionej masy pamiętając przy tym, że to co chcemy zobaczyć na samym wierzchu malujemy teraz jako pierwsze na płycie. Czyli np mazidło niebieskie potem bazgroły różowe potem np. czerwone kropki i na końcu zalewamy tłem - masą nie barwioną. Płyta gipsowa zrobi swoje czyli odciągnie wodę, nasze "malowidło" zdębieje czy tez "zeskórzeje" (osiągnie taki poziom przeschnięcia, który umożliwi podniesienie całości - jak płata ciasta i dalszą ewentualną obróbkę ) no i mamy znaczy ja miałam cudny płat kolorowej porcelany. Ten płat postanowiłam umieścić w formie, tzn drewnianej, dużej misce celem uzyskania takowej z  mojego płata. Po jakimś czasie - proces schnięcia ceramiki jest tak samo ważny jak formowanie czy wypalanie i raczej lepiej jeśli schnie wolniej niż szybciej - zgłosiłam się po odbiór mojej miski. Była piękna, wypalona na biskwit, taka okrągła i głęboka, gotowa do drogi do domu i ponownego wypału w temp. 1220C. Moja porcelanowa miska.
    Niecierpliwie czekałam na moment, kiedy będę mogła otworzyć piec i wyjąć i poprzytulać moją porcelanową miskę.
   Jest, taaa daaam !
Oto ona - ta miska?!
porcelana parian,

detal, porcelana parian,

   Aleeee  jak to ?   Kurcze, przecież miałam miskę, po biskwicie i w ogóle... :-(
I tak siedziałam dłuższą chwilę analizując, co też się mogło wydarzyć podczas drugiego wypału - w ceramice nigdy nie ma jednej przyczyny jakiegoś zdarzenia, tak mi powiedział pewien doświadczony ceramik. I tak sobie siedzę i szukam przyczyn zagłębiając się w kolejne warstwy pamięci i...
Aaaaaa no właśnie. Teraz przypomniałam sobie o pewnej drobnej, z pozoru niedbałej uwadze rzuconej między rozmowami podczas warsztatów - taka ta uwaga mi się wtedy wydawała.
   A teraz stanowi całe "klu" wyjaśnienia.
Monika rzuciła wtedy:
- A wiecie, że parian ma swoją inteligencję a właściwie PAMIĘĆ. Pamiętajcie
- Tak? Dobra... - padły odpowiedzi, raczej burkliwe bo byłyśmy baaardzo zajęte :-).

I tak oto mam bardzo piękną deskę :-)

   Skrót - ponieważ pierwsze zdębienie nastąpiło "na płasko" to cząsteczki przyjęły ustalone pozycje i mimo, że potem próbowałam je przeszeregować przez ulokowanie w misce - po pozornym poddaniu się moim zapędom twórczym - dla nich, tych cząsteczek temp. ok 800 - 900 C to takie cieplejsze lato ;-) a to jest temperatura wypalania biskwitowego - ostatecznie kapitulacji nie podpisały pokazując kto tu rządzi ;-))). Na poważnie - gdybym malowała masą parianową w formie miski i tam bym zostawiła do całkowitego wyschnięcia to taką miskę bym miała. A gdybym zrobiła odwrotnie ? Najpierw  miska, potem płaskie... To już przy rozpłaszczaniu by popękało a jeśli nie to... nie wiem czy by wróciło do miskowej formy. Trzeba by spróbować :-)))
        Cdn...


 

czwartek, 24 maja 2012

Dom na sprzedaż w Karkonoszach - post nieceramiczny

Witajcie
Dziś zupełnie nieceramicznie. Raczej rozpowszechniająco i mam nadzieję, że choć trochę pomocowo.
Na to ogłoszenie czy prośbę natknęłam się na FB no i postanowiłam dołożyć swoje linki.
Dom na sprzedaż w Karkonoszach musi znaleźć kupca żeby pomóc jego Właścicielom w opiece i rehabilitacji ich synka Franka. Nie będę się tu rozpisywać jak to trudna jest decyzja i z jakich powodów została podjęta bo nie mnie o tym rozprawiać. Dzielni są - cała ich Rodzina. Chodzi o rozpowszechnienie informacji. Każdy kto wejdzie na ich strony to zrozumie a także zobaczy jak piękna jest okolica i dom. Może znajdzie się chętny kupiec jeśli wstawicie ich link to sieć się poszerzy :-). Sama bym kupiła od już ale niestety fundusze nie pozwalają.
Trzymam kciuki za udaną transakcję i

Polecam się Waszej uwadze

czwartek, 17 maja 2012

Salon Artystów Rzemiosla

Witajcie,
Zamilkłam na jakiś czas - wybaczcie, nie jestem najlepszą "blogerką" a do tego jest wiele zajęć, z których trzeba wybrać a potem to już doba się buntuje i nie chce dać więcej od siebie.
Ale wracam, jak bumerang - prędzej czy później ale jednak.
A dziś o tym co było i co będzie. Nie, nie, nie to nie żadne magiczne rytuały, choć zależy jak na to spojrzeć.
Do rzeczy :-)
Mam zaszczyt brać udział w projekcie Salon Artystów Rzemiosla. Czwarta edycja SAR odbyła się w Białymstoku 12-13 maja, a teraz to znaczy 19-20 Maj będzie w Warszawie,Cybernetyki 2.2.2. Sob 10-18, niedz. 10-16.szczegóły tu
Do Białegostoku pojechałam z duszą na ramieniu a nawet dwóch, bo emocje były naprawdę wielkie. Po pierwsze: co wziąć. Po drugie: czy wziąć to co sie już wybrało, po trzecie: czy nie za mało lub za dużo, po czwarte: czy wystarczające, po piąte: czy odpowiadające, pasujące, wpisujace sie i czy się zmieści i czy w ogóle ma to jakiś sens. Oraz oczywiście mnóstwo innych targających wątpliwości. Przeważające jednak było uczucie "gdzie ja tam do Mistrzów Artystów Rzemiosła". Do mistrza mi jeszcze daleko, artystą nie czuję się wcale a rzemieślnikiem jestem raczkującym - chyba.
Na szczęście moje obawy okazały się bardzo przesadzone lub też sztucznie nakręcone. Nie znaczy, że poczułam się nagle mistrzem, artystą rzemieślnikiem. Choć już wiem napewno, że chciałabym.
Ten początkowy strach zamienił się w podziw (dotąd mi go nie brakowało lecz nabrał innej głębokości) dla doświadczenia, umiejętności i wysokiej jakości pracy. Jaśniej zrozumiałam, że o ile o gustach można porozmawiać czy też nie, to o staranności, jakości i duszy zawartej w wytwarzanych przedmiotach nie powinno się dyskutować. Ma być i już. Bezsprzecznie, bezapelacyjnie, kategorycznie.
Mistrzowie, których spotkałam są po prostu albo aż, fajnymi ludźmi, zakochanymi w swej pracy, znającymi niemalże każdy atom materii, z która pracują.
Pasja - to dobre słowo na określenie magii unoszącej się wokół ich prac. Jak zaczynają o nich mówić - a nie mają kłopotu żeby podzielić sie swoją wiedzą czy radą - to oczy błyszczą, światło spływa i chce się słuchać, słuchać, słuchać. Niezależnie od tego czy mowa jest o drewnie, lampach , butach, ramach i ramkach, torbach, szalach, biżuterii, hafcie etc.
Wszędzie Magia. Magia pasji, doświadczenia i przyjaźni z materią oddającą się do obróbki.
Jednym słowem czary mary. Takie proste a jednak...
I szczęśliwie w moim pojęciu warsztat nie oznacza ograniczenia i braku miejsca do eksperymentowania i szukania swoich trików. Wszak bez sprawdzania nie ma odkrywania. A bez odkrywania nie ma uczenia i poprawiania.
No dobrze to koniec tych wynurzeń.
Podam kilka linków do zdjęć gdyż ja w tym ferworze wyjazdowych wątpliwości zapomniałam o aparacie. W Warszawie już sama zrobię kilka zdjęć ku pamięci.
Ceramika z Błękitnej Pracowni wg Radia Białystok
Błękitna Pracownia - zakątek dla oka i duszy w Gazeta Białystok
Patera i zawieszki ceramiczne

Aha WAŻNE
Podczas piątej edycji Salonu Artystów Rzemiosla odbędzie się aukcja charytatywna
Gorąco zapraszam. Szczytny cel, piękne przedmioty. Można będzie też wylicytować mój naszyjnik "Wrzosowy Poranek"
Zdjęcia nie zamieszczam bo na Facebooku ogłosiłam mały konkurs :-)

Zapraszam więc i
Polecam się Waszej uwadze

piątek, 9 marca 2012

Muszka w pracowni

  Wczorajszy mój najmilszy prezent w Dniu Kobiet - zajrzałam, zobaczyłam i uśmiechnęłam się szeroooko - Muszka w Błękitnej Pracowni.
   Dziękuję Ci Muszko za te ciepłe słowa i zdjęcia :-). Zajrzyjcie do Muszki.

Miłego dnia i
Polecam się Waszej uwadze

czwartek, 8 marca 2012

Czas na.... CZAS ;-)

  Dziś przyszedł czas na... CZAS... ale nie tam, że upływa i że źle ale na zegary. Troszkę inne myślę, stojące, nie zamknięte, troszkę poszarpane i nieregularne - jak to u mnie.
  Aleee... najpierw Dzień Kobiet - kolejny w moim życiu - czy też następny, czy też pierwszy w tym roku ;-). I przypomniała mi się piosenka z przedszkola - "dzień kobiet, dzień kobiet niech każdy się dowie, że dzisiaj święto Dziewczynek. Uśmiechy są dla nich, zabawa i taniec, piosenka z radia popłynie..." la la la - i tego Wam i Sobie życzę - uśmiechu, zabawy, tańca, piosenek i Słońca. A tu kwiatki od Jeżyka i Myszki :-) a Miś do przytulenia :-)

magnesy 

 A tu zegary





 
 
 

 
 


 
 

 

Mogą być też takie obrazki











 A na deser - babeczki magnesy



Miłego wieczoru i
Polecam się Waszej uwadze,

środa, 22 lutego 2012

Światło i zapach

Witajcie
   Trochę dziś marna pogoda, szaro, zimno, mokro brrr - przynajmniej w Warszawie za oknem pracowni. Dla poprawienia nastroju mojego i Waszego - mam nadzieje - postanowiłam rzucić trochę światła i rozsiać przyjemną atmosferę olejków zapachowych. Hmmm niestety jeszcze nie wymyślono jak przesyłać zapach w internecie... w większości przypadków to chyba dobrze ale tu przydałby się ten wynalazek. Ale od czego wyobraźnia. Na przykład olejek różany albo cytrusowy - na poprawienie samopoczucia. Wyobraźcie sobie więc, że pachnie a przyjemny zapach roznosi się z takich oto kominków :




oczywiście mogą być w innych kolorach jeśli macie ochotę.
   Na rozjaśnienie szarego dnia lub oswojenie wieczoru proponuję lampy. Wszystkie ręcznie formowane z wałeczków, pieczołowicie dziurkowane, wypalane dwukrotnie. Dają bardzo miłe światło i działają na prąd ;-)










   Niektóre zdjęcia robiłam telefonem i wiem,  mają kiepską jakość ale chciałam pokazać z grubsza lampy już sprzedane. Gdyby ktoś zechciał mieć podobne proszę o wiadomość.
   A teraz "unplugged" - lampiony bez prądu - "Purchawki". Nazwała je tak moja starsza córka i  tak zostało.
Efekty świetlne podobne jak w lampach elektrycznych tylko wiadomo - świeczki mają cieplejszą barwę i "żyją". Purchawki mogą być różnej wielkości ponieważ każda z nich indywidualnie dobiera sobie wymiary podczas powstawania. Też bym tak chciała - wybrać sobie wymiary i tego się trzymać bez diet i wyrzeczeń ;-)




  To tyle dziś. Mam nadzieję, że zrobiło się nieco pogodniej i jaśniej. A na takie zimno i mokro zapraszam do pracowni na herbatę albo kawę a przy okazji można sobie zrobić ot choćby takie "światło i zapach".
   Polecam się Waszej uwadze